Autor |
Wiadomość |
admin |
Wysłany: Nie 13:05, 29 Paź 2023 Temat postu: |
|
.
Generalnym warunkiem dojścia do zdolności sterowania sobą (także w sensie psychosomatycznym) jest nauczenie się relaksu i treningu autogennego.
Ta umiejętność likwiduje niepokój i lęk, przywraca spokój i odprężenie, a w dalszej konsekwencji budzi aktywność i okazje do osiągnięć, a także satysfakcji z twórczego działania - umiejętności rozwiązywania własnych problemów życiowych.
(z artykułu: Muzykoterapia jako zabieg sanatoryjny)
.
mgr Władysław Pitak - dyplomowany logopeda i muzykoterapeuta
tel. 600-809-254
wpitak@wp.pl
. |
|
 |
36.a |
Wysłany: Pon 19:21, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Dobry lekarz czyta, wie, orientuje się.
Na lekarzy z prawdziwego zdarzenia trafia się rzadko.
Mnie ta pani u ktorej ostatnio bylam zwyczajnie rozbawiła.
Smutno mi, mimo wszystko. |
|
 |
dr.zabba |
Wysłany: Pon 19:16, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Lekarz jest człowiekiem, jak każdy. Cykora też może mieć. Może nie wiedzieć. Ale jest taka prawda: dobry lekarz jest dobrym aktorem.
Lekarz może też nie wiedzieć. Ja jak nie wiem, to mówię, że nie wiem i że się dowiem. |
|
 |
36.a |
Wysłany: Pon 19:15, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Moje trzy grosze:
Bycie, rozmawianie z kimś, rodzaj negocjacji, ktore mialby odwiesc
potencjalnego samobojce od czynu... ROZMOWA. Ew. pozniej dzialania
jw. Ale ja jestem lajkonik i sie nie znam. |
|
 |
xsenia |
Wysłany: Pon 19:14, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
terapeutka postąpiła słusznie jeśli słuszność=chronienie własnej doopy
równie dobrze mogła rozważyć mniej brutalne sposoby zabezpieczenia
dziewczyny przed samą sobą, tylko po co jeśli można odwalić robote po
najmniejszej linii oporu. |
|
 |
dr.zabba |
Wysłany: Pon 19:13, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Taaa...
No więc tak: kiedy pacjent na oddziale z umiarkowanym chociażby przekonaniem mówi mi, że chce wyskoczyć oknem, nie dyskutuję, tylko wysyłam ze skierowaniem do szpitala Srebrzysko (nasz psy).
Tak zrobiłam w jedynym takim przypadku, który mnie spotkał i tak robią inni lekarze na oddziale. Mamy cykora zostawić taką osobę na oddziale.
Jeśli faktycznie wyskoczy oknem, a są świadkowie w osobach
innych pacjentów, mam sprawę karną, dyscyplinarną, możliwe, że cywilną i sąd lekarski. Dziękuję, postoję.
Są różne myśli samobójcze. O swoich wiem +/- czy są groźne, czy nie. W stosunku do pacjenta, pewności nie mam. Terapeutka skontaktowała się z lekarką tamtej dziewczyny - nie musiała. To dla niej plus. Stan oceniła, jako zagrażający życiu pacjentki - wtedy nie jest potrzebna zgoda na hospitalizację. Gdyby powiedziała jej, co zamierza? ...nie wiem, co by było.
A, no i miała świadków z grupy, ze dziewczyna mówiła o myślach samobójczych.
Skłaniam się do zdania, że terapeutka postąpiła słusznie. |
|
 |
drugikoniecswiata |
Wysłany: Pon 19:09, 23 Sie 2010 Temat postu: dziewczyna w depresji |
|
Moja koleżanka opowiadała mi ze swojej terapii (grupy - pierwszy miesiąc) taką sytuację. Uwaga, trochę hardcorowo będzie.
Przyszła dziewczyna w depresji, mówiła o tym, że bardzo źle się czuje, i chyba też że ma myśli samobójcze. Terapeutka zaproponowała jej, że wezwie lekarza, żeby została po sesji. Dziewczyna się zgodziła.
Czekały 40 minut i okazało się, że zamiast jej lekarki pojawiła się karetka, która w ramach interwencji zabrała ją do szpitala - po telefonicznej konsultacji z lekarką tej dziewczyny. Przez te 40 minut babka nie poinformowała jej o tym, że wezwała karetkę, nikt też nie porozmawiał z nią.
Panna spędziła w szpitalu 24h (nie muszę chyba pisać o kalibrze zafundowanych jej emocji) i następnego dnia ją wypuścili.
Dziewczyna pojawiła się na następnej sesji wpieniona - żeby powiedzieć co o tym myśli, oczywiście wszyscy byli mocno zbulwersowani. A jednak wyjaśnienie tej sytuacji spowodowało, że kumpela, która mi o tym zajściu opowiedziała, jednak nie zrezygnowała z grupy, choć w pierwszym odruchu też miała ochotę wiać gdzie pieprz rośnie.
Nie było mnie tam, nie znam, nie oceniam - ona podjęła taką decyzję i póki co jej chyba nie żałuje. Wszystkich ta sytuacja dużo nauczyła. Szkoda, że takim kosztem... Chyba przede wszystkim tego, że terapeuta nie jest panem Bogiem i nie ma monopolu na prawdę. Oraz że nikomu nie należy ufać bardziej, niż sobie. I nie oddawać władzy nad sobą.
Mam duże uznanie i podziw dla tej dziewczyny, że przyszła i powiedziała przy wszystkich, co myśli. Myślę, że wniesienie tego jako tematu na grupę było silniejszym sygnałem, niż największa nawet awantura tete a tete. I dowodem dużej dojrzałości, i chyba jakiejś tam lojalności wobec członków grupy?
--
Im bardziej Prosiaczek zaglądał do środka, tym bardziej Puchatka tam nie było...
Poszedł na przyprawę do północnego bieguna i znalazł bloga, najpierw jednego, a potem drugiego. Zajrzyj na bieguny, zostaw ślad! |
|
 |